poniedziałek, 7 stycznia 2013

Mr. Super Model Boski

Mr. Kelpie

Zastanawiam się,  który ze znanych mi "Myster Supermodel "zasłużył na to, by opisać spotkanie z nim w pierwszej kolejności....
O pierwsze miejsce na podium z czystym sumieniem ubiegać się może minimum siedmiu delikwentów. Po dłuższym namyśle do tej opowiastki wybieram ostatecznie Mr. Kelpie, który wywarł na mnie niezatarte wrażenie.
"Koleżanka moja bliska", osobista zainicjowała spotkanie z Mr. Kelpie, który ważnym biznesmenem w branży budowlanej jest.
Umówieni byliśmy na godzinę 19.00 w sushi barze, bo "susziowe" jedzenie uchodzi za bardzo zdrowe. Przybyłyśmy punktualnie i zdjąwszy płaszczyki, zasiadłyśmy w pozycji nieznudzonej lecz wyczekującej, wypełniając szybko mijający czas rozważaniami nad ewentualnymi korzyściami, które owe spotkanie może przynieść.
Boski Mr. Kelpie spóźniał się już trzydzieści minut i nie widać było perspektyw na to, ze poinformuje nas z własnej woli o tym za ile planuje się zjawić. "Koleżanka moja bliska "i osobista wykonała więc połączenie na jego telefon, by dowiedzieć się, że już właśnie dojeżdża i będzie w związku z tym za minut dwadzieścia pięć. Po minutach czterdziestu do naszego stolika podszedł osobnik o cerze bladej i skórze wiotkiej, sprawiającej wrażenie, że zaraz odpadnie mu od twarzoczaszki.
Na stwierdzenie "Koleżanki mojej bliskiej", że się spóźnił, bez skrępowania odparł:"Cieszcie się, ze w ogóle przyszedłem".
Ciśnienie podniosło mi się niebezpiecznie, ale postanowiłam wypuszczać parę nosem i nie miażdżyć człowiekowi jaj przed kurtuazyjnym uściśnięciem sobie dłoni. A dłoń miał - podobnie jak resztę ciała - bladą, wiotką i na dodatek zimno - wilgotną.
Z obrzydzeniem wytarłam rękę w serwetę, zaraz po tym jak posadziłam pupę na krześle i mogłam niepostrzeżenie chwycić kawałek materiału.
Mr. Kelpie rozwalił się wygodnie na małym, japońskim krzesełeczku, po czym zaczął  metodycznie studiować zawartość mojego dekoltu, nie mówiąc przy tym nic i nie przejmując konsternacją malującą się na naszych twarzach. Założona noga na nogę, ręka prawa- z zegarkiem - spoczywająca na oparciu drugiego krzesła oraz ręka lewa, drapiąca skórę na potylicy miały świadczyć, że mamy do czynienia z prawdziwym samcem Alfa.
Facet ten, w wieku około zawałowym i predestynującym do zaburzeń wzwodu, z mocno przerzedzonym włosiem i zapadającą się dolną wargą,uruchomił się po chwili  kontemplacji mojego uwięzionego w kraciastej koszuli biustu i rozpoczął beztroski monolog.
Prawił barwnie i obrzydliwie zarazem, zanurzając się w fantazjach na temat swoich możliwości i kompetencji seksualnych oraz popytu jakim u płci przeciwnej cieszą się jego wdzięki.
Przez chwilę myślałam, że jednak zabraknie mi motywacji by godnie wytrwać do końca spotkania i w akcie skrajnej irytacji wbiję mu pałeczki w oczodoły i wykonam lobotomię.
Mr. Kelpie zdawał się jednak nie zdawać sobie sprawy z realnego zagrożenia i prawił dalej.
Postanowiłam skupić się całkowicie na swojej misce i nie rejestrować obrazu jego wątłych, trupio-bladych paluchów nieudolnie manipulujących pałeczkami oraz nieapetycznie  zasiorbujących  glony, pozbawionych jędrności ust. Przez chwilę pomyślałam nawet, że wygląda jak topielec, który leżał przez tydzień na dnie jeziora. Potem, gdy intensywnie studiowałam skład zupy Miso czy jakieś tam podobnej, pomyślałam, ze sam mógłby robić za odsączonego z barwnika glona.

W rezultacie interesu nie ubiłyśmy, a podstarzały Adonis usiłował jeszcze w ostatniej minucie spektaklu uwieść kelnerkę, żartując, że moje i koleżanki  kwadraciki rabatowe ma przyklejać do jego karty stałego klienta, gdyż on ją jej zostawi, w następstwie czego zaprosi ją (kelnerkę) na ten dziesiąty, darmowy obiad.




1 komentarz:

  1. :) :) :)
    Dobre,dobre,bardzo dobre :)
    Sam jestem facetem :( i jak czytam takie rzeczy to mam nadzieję, że w przyszłym będę Kobietą :)

    OdpowiedzUsuń