poniedziałek, 24 lutego 2014

Nothing will change (?)

Skończyła mi się chwilowo wena twórcza. Mam kryzys koncepcyjny.
A właściwie czas anty - koncepcyjny. Tak jak nie warto faszerować się pigułami antydzieciowymi w czasie posuchy seksualnej, tak nie ma co pisać o niczym w czasie, gdy nie dzieje się nic szczególnego. U mnie nie dzieje się nic poza tym, że dzieje się wiele... rzeczy emocjonalnie nieistotnych. Przeprowadzam się tylko po raz setny w życiu i - prawdopodobnie - nieostatni. Przy dwudziestym obiecywałam sobie, że kolejny raz będzie "last". Musiałam wprowadzić poważną korektę do tego planu. Dziś wprowadzam korektę do swoich poglądów, ale o tym kiedyś... gdy się już upewnię. By znowu nie musieć wprowadzać korekty... do korekty...

piątek, 14 lutego 2014

Walentyna

czułe słów potoki
niczym rzeki strumień
toczą się w me oczy
wywołując rumień
och jakże to miło
ach jakże to cudnie
tylu "wielbicieli"
jeszcze przed południem
długie esemesy
długie róż łodygi
w bojach zaprawieni
ślą je stare wygi
widać taka właśnie
Walentynek rama,
bo na co dzień jam wciąż
sama sama sama
zatem moi drodzy
tu pyta dziewczyna
kto się dziś odważy
pójść ze mną do kina?  8-))

wtorek, 11 lutego 2014

Ogłoszenie wielkoformatowe czyli Kobieta do wzięcia

Znam kilka Nieciekawych Suk, jednak im nie warto poświęcać uwagi. Długo nie miałam koleżanek, ale to się zmieniło. Jak już wspomniałam, znam Nieciekawe Suki, ale znam też kilka naprawdę fajnych Dziewczyn i zachodzę w głowę dlaczego nie wychodzi Im z Mężczyznami. Pewnie z tego samego powodu co i mi, ale niestety powodu owego nie znam - domyślam się jedynie (zaraz znowu jakaś wredna małpa płci nieokreślonej dopisze komentarz, że prawdopodobnie to dlatego, że jestem stara, przeźroczysta dla mężczyzn i zapewne mocno zgorzkniała). By the way - wracając do Koleżanek - są to Kobiety niesamowite i niezwykłe. Taka Magda na przykład... super fajna laska z głową na karku - nie żaden bluszcz po Facecie się wijący i życie mu zatruwający. Do tego naprawdę piękna. Albo Małgosia... Serce na dłoni, ciepło w reklamówkach, bo w sercu już się nie mieści, uśmiechnięta, cudowna, romantyczna i sympatyczna. Albo Anka moja - postrzelona entuzjastka pomysłu każdego - byleby ciekawego.
Z niejednego jednego talerza już razem jadłyśmy, z niejednego piekła się nawzajem wyciągałyśmy. Też Dziewczyna bez przydziału. O, albo Kama  - młoda, urodziwa, zgrabna "Cholera Jedna" jak nie wiem co i niezniszczalna jak radziecki T-72. Glut pewien wredny hen w świat ją wywiózł i z dzieciakami zostawił. Sama się z telewizora języka nauczyła, szkół kilka skończyła, do pracy poszła, ale... SAMA. Powiecie mi Panowie o co chodzi? A konkretnie powiecie mi czego Wy chcecie, że takich Skarbów nie widzicie i nie bierzecie? Chyba nie wiecie ile dobra chodzi po świecie...
Gdybyście jednak szukali fajnej Dziewczyny do czegoś więcej niż "znajomości bez zobowiązań" - dysponuję kilkoma ciekawymi namiarami. Co jak co, ale serce mam dobre, więc z radością posłużę pomocą. :-))

środa, 5 lutego 2014

Oddaj Rybę ! Historyjka prawdziwa

Poranna prasówka śniadankowa. Czytam właśnie artykuł o miliardach wydanych na igrzyska w Soczi. Znajdziecie na Onecie. Mowa jest o toaletowym absurdzie, który zmusza ludzi do "kiblowej integracji", a to ze względu na fakt, że muszle klozetowe zamontowano jedna obok drugiej i to bez jakiegokolwiek przepierzenia. Bardzo fajna sprawa - moim zdaniem. Gdybym żyła w pradawnym Rzymie i była mężczyzną, "przy okazji" pogadałabym sobie ze współzasiadającymi o biznesie i aktualnych cenach niewolników. Uśmiech blady na mym licu również zamieszczone zdjęcia wywołują, ale herbatą krztuszę się przy komentarzu niejakiego Rycha: "Mieszkam teraz w Niemczech, gdzie ostatnio zjeżdża się pełno Rosjan niemieckiego pochodzenia. Pewnego dnia... skrócę opowieść - pewna Rosjanka, mieszkająca na czwartym piętrze, krótko po przyjeździe do Niemiec, czyściła rybę na muszli i wrzuciła ją do środka. Następnie - chyba niechcący - spuściła wodę, a że ryba nagle zniknęła w czeluściach muszli klozetowej, zeszła piętro niżej do sąsiadki z pretensjami, aby ta oddała jej rybę. W życiu w to bym nie uwierzył, gdyby nie to, że było kilku świadków tej kłótni.Wydarzyło się to rok temu, a mamy XXI wiek!"
No, to teraz już przynajmniej wiem, że "rybów" na kiblu czyścić nie należy, bo znikają u sąsiadki no i obiad licho bierze...


niedziela, 2 lutego 2014

"Da pani taniej"


Jak to jest powiedzcie mi, że jak wchodzi panisko dowolnej płci do sklepu sieciowego, albo do eleganckiego butiku to w - pierwszym - myśl, by się targować nie przychodzi mu nawet do głowy, a w drugim to nawet napiwek pięknej ekspedientce długonogiej postanawia zostawić, szczodrość swoją  gromkim "reszty nie potrzeba!" obwieszczając? Miałam plan napisać tym razem coś fajnego po ostatnim, przygnębiającym poście, dotyczącym narodowej empatii i gotowości do okazywania wielkoduszności, ale nie da się jasny gwint. Wszak społeczeństwo nasze barwne i nienudne tyle podpowiedzi - co pisać - daje, że cała reszta na plan dalszy schodzi. Ostatnio kilka opowieści od ludzi działalność w pocie czoła prowadzących do ucha mi wpadło i dlatego - przez wzgląd na szacunek dla ich ciężkiej pracy - o tym co im się zdarzyło, napisać chcę i muszę. Wszystkie te historie mają przynajmniej jeden, wspólny element - człowieka względnie zamożnego, to znaczy zamożnego na tle rzeszy niezamożnych rodaków. Otóż przyjeżdża Człowiek Zamożny usługę odebrać wykonaną w postaci uszytej sukienki lub poprawionych gaci, parkuje pod nosem Usługodawczyni zapieprzającej jak mała Chinka w fabryce dżinsów od świtu do nocy, przez sześć i siedem nieraz dni w tygodniu i żąda by mu "dać taniej". Usługodawczyni jest miła i nie ma odwagi, by Człowiekowi Zamożnemu, ubranemu w Pradę i Coco Chanel od stóp do głów, bezceremonialnie odmówić osiemdziesięcioprocentowego rabatu. Z tego też powodu wysłuchuje karnie szczerych porad, by - w ramach redukcji kosztów - manufakturę sobie do domu przeniosła i z chałupki malutkiej, wielki burdel zrobiła. Płakać się chce naszej Usługodawczyni, gdy słyszy, że lepiej dla niej będzie spać, jeść i żyć pośród bel materiałów, szpilek i maszyn do szycia oraz klientów do sypialni wpuszczać, by stroje tam przymierzać mogli i w kąty zaglądać mimo woli . W końcu dziewczyna nie wytrzymuje i bez złości lecz z żalem ogromnym prostuje krzywy mózg przedsiębiorczego Człowieka Zamożnego, argumentów jasnych jak słońce (że za darmo przecież pracować nie może) używając. Szczęśliwie ten coś jeszcze czuje, więc robi mu się głupio i umyka w popłochu.
Inna młoda i przedsiębiorcza osóbka opowiada mi jak to masując przy stole godzinami ciała i cielska różne, narażona jest na wszelakie niebezpieczeństwa i jak zdzierać każdy grosz klient z niej próbuje. I znowu podobna historia; Przyjeżdża schajcowana na solarium, blond kręcona piękność w futrze do ziemi, zsiada ze swojego trzystukonnego osiołka terenowego i w pierwszych słowach, tuż po "dzień dobry", zaczyna jęczeć, że jest biedna, nie ma pieniędzy, bo jest kryzys i prosi tonem człowieka przegranego:"niech da pani taniej". Ta sama niewiasta to samo mówi u mojej zaprzyjaźnionej  doktorki, chcąc sobie "naprawić ryj" za darmo prawie. Zastanawiam się jak można tak bardzo nie mieć wstydu... Zastanawiam się dlaczego to tak na odwrót jest, że człowiek, który naprawdę nie ma pieniędzy robi wszystko, by tego nie okazywać, bo wie, że to przecież żadna chluba nie mieć, a ten co ma (i z dumą fakt ten prezentuje otoczeniu) - dziada pełną gębą z siebie robi i cieszy się jak dziesięć złotych na bliźnim przykroi. Myślę, że dzieje się tak wtedy, gdy człek prosty, nieskomplikowany i genetycznie ograniczony wszechstronnie, cudem jakimś do majątku dochodzi i - co zrozumiałe w pełni - nie rozumie, że status zobowiązuje. Dlaczego tak się dzieje? Nie żyłam w czasach, gdy student był marką, wyróżnieniem, ważną funkcją. Nie było mnie jeszcze wtedy na świecie, gdy student wiedział, że bycie studentem to nobilitacja i, że nie wolno mu złamać nienagannego wizerunku swojego oraz uczelni, którą reprezentuje. Jak jest dziś? Byle "Burek" może skończyć studia. Wystarczy zapłacić. Potem ten "Burek" ze swoim wrodzonym sprytem i naturalną w jego środowisku bezczelnością robi pieniądze i płaci za miejscówkę w "wyższych sferach" to znaczy wśród inteligencji, a - jak powszechnie wiadomo - w dzisiejszych czasach inteligencji w wyższych sferach tyle, co rodzynek w cieście z torebki...