czwartek, 10 stycznia 2013

Krótka instrukcja obsługi ....Kobiety

Pełno w "realu" i "virtualu" porad jak "zrobić dobrze" mężczyźnie, za to ani słowa choćby tylko w męskich gazetkach o tym, jak zadowolić kobietę. O tym, że punkt "G" u kobiety mieści się MIĘDZY INNYMI (!!!) na końcu wyrazu "shopping", można przeczytać co najwyżej w dziale "humor". Nie wiem co w tym śmiesznego... My lubimy zakupy, a oni np. swoje wędki, motorki itp nietanie "drobiazgi". Dlatego dzisiaj postanowiłam uszczęśliwić i jednych i drugich, czyli pokazać facetom jak dogodzić kobietom, a więc do dzieła!

MĘŻCZYZNO, poniżej znajduje się instrukcja postępowania, dzięki której wybranka serca pozostanie na długo pod wrażeniem twojej zaradności i zdolności kulinarnych.  Jeśli tylko nie żywi się ona wyłącznie liśćmi sałaty, lub własnie liśćmi się żywi, ale musi wykarmić rodzinę, która lubi mięso, zapewniam cię, że pomysł ten będzie strzałem w dziesiątkę! To tylko kilka prostych kroków zatem nie lękaj się i weź się w garść, bo oto przystępujemy do działania:
PUNKT 0 : Dwa dni wcześniej działaj potajemnie:
Przygotuj składniki:  od jednego do 3 kg karkówki  ( w zależności od stopnia natężenia apetytu i ilości domowników), kilka kulek ziela angielskiego, sól zmiękczającą mięso ( jedno lub dwa opakowania), pieprz ziarnisty - może być kolorowy (nieważne jak bardzo zafrapowały cię kolorowe kulki, nie wkładaj ich do nosa, choć być może już widziałeś, że  małe dzieci to robią!), kilka ząbków czosnku ( im bardziej lubicie, tym więcej przygotuj), wymieszaną paprykę w proszku ostrą i słodką, jedną lub dwie łyżki miodu oraz około czterech do ośmiu łyżek oleju. 
Karkówkę opłucz, osusz papierowym ręcznikiem i natrzyj szczodrze solą zmiękczającą mięso, ale  dokładnie, z każdej strony.
Z pozostałych, wszystkich, wymienionych składników przygotuj masę (tzw. bejcę), a następnie nasmaruj nią mięso. Następnie włóż do żaroodpornego naczynia, przykryj i odstaw na dwa dni do lodówki.  Raz lub dwa razy dziennie możesz mięso obrócić i posmarować bejcą, która ma tendencję do spływania. Teraz możesz iść pograć w pasjansa, albo zrobić coś pożytecznego.
Dwa dni później działaj jawnie i z namaszczeniem:
PUNKT 0. Wyjmij mięso z lodówki na godzinę przed rozpoczęciem pieczenia, tak by naczynie żaroodporne "złapało" temperaturę pokojową! W przeciwnym razie może nie wytrzymać szoku termicznego
1. Posadź swoją damę w fotelu.
2. Podłóż jej poduszkę pod głowę. 
3. Podaj ulubioną gazetkę i zapytaj czy życzy sobie coś do picia.
4. Przynieś miskę z gorącą wodą i rozpuszczonym płynem do kąpieli.
5. Zanurz jej stopy w misce, upewniwszy się przedtem, ze skarpetki lub pończoszki zostały ściągnięte, a woda ma przyjemną temperaturę.
6. Nie rozbieraj jej dalej i nie dostawiaj się, tylko przykryj ją kocykiem i:
7. Udaj się do kuchni.
9. Załóż fartuch lub inną odzież ochronną.
10. Włącz piekarnik i rozgrzej do 180 stopni (włącz grzałkę górną i dolną - na pokrętle piekarnika znajduje się obrazek przedstawiający dwie, równoległe kreski).
11. Kiedy pomarańczowa lub czerwona kontrolka na pulpicie kuchenki zgaśnie, włóż karkówkę do piekarnika odrobinę niżej, niż w połowie jego wysokości
12 Piecz mięso po godzinie na każdy jego kilogram. 
13. Podaj samo lub surówką, a jeśli masz ochotę  - nawet z upieczonymi równolegle ziemniaczkami w folii. 
14. Powodzenia!

7 komentarzy:

  1. Trzeba jeszcze przez ten czas,kiedy danie sie robi pamietać o : żeby woda w misce nie wystygła,żeby nóżki wytrzeć,żeby np.opowiedzieć co tam w tym piecyku się dzieje i po co się dzieje....bo bawić trzeba rozmową swoją Damę.Ponadto:niezapominać o tym co dzieje sie w piecyku,bo przypalone mieso to niedobre mieso,a wczesniej otworzyc jeszcze butelke czerwonego,wytrawnego ,aby bukitu nabrało :-) A potem to już chyba tylko z górki ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasia, ale niech on jeszcze w trakcie punktu 11, tę wodę w misce sprawdzi czy nie wystygła, a potem zabierze, a stopki wytrze, wymasuje, balsamem i zawinie w kocyk!!
    To pojechałam...? Za daleko...?? :)) Ale ja tak miewam...
    Pozdrawiam Siostra Pawlak

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeżeli Ty tak Kochana masz, to cała nadzieja w tym Twoim "Przypadku". Obawiam się jednak, że zbyt obszerna instrukcja mogłaby doprowadzić do pominięcia przez "Znakomiątą Większość" wielu punktów lub nadinterpretację punktu szóstego ;-p

    OdpowiedzUsuń
  4. I oby mężczyźnie wystarczyło cierpliwości i skupienia na doczytanie poradnika do końca :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Post dość stary, ale temat jary. Pozwolę sobie na małą dygresję, nazwa "instrukcja obsługi" odnosi się do przedmiotu, nie zaś do istot żywych. Wracając do rzeczy. W dobie zdrowego odżywiania się mięso jest passe. Jakoś tak się składa, że widzę tendencję do ograniczania jego spożycia w pewnych kręgach.

    Zdecydowanie bardziej kunsztowne będzie przygotowanie sushi bądź jakiejkolwiek innej egzotycznej potrawy. Doceniony zostanie trud oraz wykwintny smak mile zaskoczy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fakt - "instrukcję obsługi" powinnam wziąć w cudzysłów, bo widać nieoczywista jest oczywistość, iż to przenośnia jest. W kwestii zaś "passe" - autorka nie baczy na to, co modne lub niemodne, bo wszelkie konformistyczne postawy napawają ją wstrętem, uwagę zaś przykłada do tego, co dobre lub niedobre. Dobre dla każdego co innego, dlatego - uznając odrębność i mnogość gustów - za wpis dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  7. Abstrahując już od gustów, guścików, a w szczególności tego co relatywne i wracając stricte do owej "instrukcji obsługi" to inaczej podchodziłbym do sprawy. Kiedyś wpadła mi w ręce książka o praktycznej psychologii, a w niej autorzy nazwali rzeczy po imieniu. Każdy ma pewien dominujący program osobowości i w oparciu o tę wiedzę można rozpocząć swoistą grę. Jedni są nastawieni na cele, drudzy na problemy, trzeci są zgodni, czwarty negujący,inni systematyczni, chaotyczni itp.

    Jeśli faktycznie potrafimy odkryć typ osobowości podczas rozmowy, umiejętnie zadawać pytania, odnaleźć się w systemie wartości danej osoby myślę, że są spore szanse na nawiązanie co najmniej bliższych relacji.

    Z drugiej strony ta teoria o "programach osobowości" wydaje mi się takim "pitu-pitu".

    OdpowiedzUsuń