Człowiek nie jest z natury monogamistą i co by nie mówić fakt jest właśnie taki. Nie wiem czy kiedykolwiek przeprowadzono badania mierzące stosunek zdradzających do tych, którzy wiernie stoją na straży związku. Jak zwykle, mówiąc tylko za siebie i tylko w swoim imieniu - wolałabym nigdy takich badań nie zobaczyć, bo moja wiara w szczęśliwą miłość do grobowej deski umarłaby przede mną.
Jak w tym wszystkim odnajdują się żony i kochanki? O mężczyznach nie wspominam dziś celowo, bo oni wydają się radzić sobie w takich sytuacjach lepiej niż my. Jednak macie moje słowo - tego tematu również nie odpuszczę.
Co mówią o sobie nawzajem kobiety w tych dwóch różnych lecz równie niewygodnych rolach?
Zacznijmy od żon/partnerek...Znam kilka postawionych pod ścianą z napisem "zdrada". Lubię je bardzo, ale gdy zaczynają mówić (podobnie jak kochanki) w swoim "subkulturowym" języku - pomimo niemałej empatii - nie mogę ogarnąć tej całej, "ichniej" logiki.
Żony posługują się zazwyczaj dość powszechnymi określeniami. W zależności od wieku winowajczyni (to przecież ONA zawsze jest winna) jest to zazwyczaj stara suka ( jeśli starsza od ofiary) lub głupia suka (jeśli PESEL wskazuje na równorzędny lub niezaawansowany wiek). Przeważnie - w odbiorze ofiary - kochanka reprezentuje poważnie zaniżony poziom intelektualny, niejednokrotnie podbiegający pod debilizm, połączony z totalnym brakiem odpowiedzialności. Kochanka to wyrachowana szmata bez serca, której głównym celem jest rozbicie rodziny i zawładnięcie portfelem "opętanego straceńca". W tym miejscu muszę dodać, że przymiotniki, które tutaj przytaczam, pochodzą z "natury" i funkcjonują w każdej klasie społecznej.
Co mówią kochanki o żonach? Cytuję: "głupia, niezaradna cipa, której tak wygodnie", "ma wszystko nie robiąc nic" itd.
Oczywiście problem jest złożony i nie sposób stanąć po żadnej ze stron, bo kochanki bywają mądre i ciepłe, a żony zaradne i kochające. Jeśli byłoby inaczej tzn. faceci zdradzaliby tylko nieudolne, nudne i nic nie robiące żony (partnerki) z tylko przebiegłymi i pazernymi kochankami - debilkami, to jak świadczyłoby to o nas drogie panie? Kim w takim razie są nasi mężczyźni? Z kim żyjemy? Wybrałyśmy sobie facetów, którzy zamieniają lepsze na gorsze? Jeśli tak, dlaczego chcemy być z mężczyznami , których cieszy miernota i zdobywanie... nizin?
Wiem jakie to trudne, by powstrzymać się przed sponiewieraniem przeciwniczki, ale starajmy się powściągać emocje, bo wyrażając podobne do powyższych opinie, tak naprawdę wzmacniamy tylko pociąg mężczyzny do kobiety będącej "przedmiotem sporu". Pamiętajmy, że z każdą kroplą "wyplutego jadu" to my wychodzimy na niezrównoważone "głupie cipy", od których z każdą minutą chce się uciec jak najdalej.
Wiem jakie to trudne, by powstrzymać się przed sponiewieraniem przeciwniczki, ale starajmy się powściągać emocje, bo wyrażając podobne do powyższych opinie, tak naprawdę wzmacniamy tylko pociąg mężczyzny do kobiety będącej "przedmiotem sporu". Pamiętajmy, że z każdą kroplą "wyplutego jadu" to my wychodzimy na niezrównoważone "głupie cipy", od których z każdą minutą chce się uciec jak najdalej.
Na koniec krótka instrukcja obsługi "mężczyzny, który odchodzi".
Otóż, jeśli kiedykolwiek Twój Facet poinformuje Cię, że odchodzi do innej, zachowaj zimną krew i zaoferuj swoją pomoc przy pakowaniu. Właściwie to zaproponuj żeby spakował swoje drobiazgi, a ty zajmij się "grubszym tematem" czyli walizką z odzieżą. Zrób wszystko, by się na to zgodził. Kiedy już ułożysz na dnie walizy buciki i kapciuszki, zrób to samo ze spodniami i koszulami
( tak jak uczyła Perfekcyjna Pani Domu Anthea Turner), po czym - na samym wierzchu - ułóż jego bieliznę. A teraz clou sprawy: Odetchnij głęboko, bo musisz zrobić coś naprawdę parszywego ;-) Nasmaruj jego slipki lub bokserki (w zależności od tego które nosi) musztardą dijon w tylnej części, a majonezem w części przedniej. Musztarda dijon będzie lepsza niż sarepska ze względu na zawartość kuleczek gorczycy. Składniki wetrzyj z największą pieczołowitością na jaką cię tylko stać, a nadmiar zbierz szpatułką do kremu lub zetrzyj ręcznikiem. Substancje szybko zaschną, pozostawiając bardzo sugestywne ślady i charakterystyczne usztywnienie tkaniny. Następnie zapnij walizkę i całując niewiernego na pożegnanie w czoło, wypraw go z nią do nowej wybranki.
( tak jak uczyła Perfekcyjna Pani Domu Anthea Turner), po czym - na samym wierzchu - ułóż jego bieliznę. A teraz clou sprawy: Odetchnij głęboko, bo musisz zrobić coś naprawdę parszywego ;-) Nasmaruj jego slipki lub bokserki (w zależności od tego które nosi) musztardą dijon w tylnej części, a majonezem w części przedniej. Musztarda dijon będzie lepsza niż sarepska ze względu na zawartość kuleczek gorczycy. Składniki wetrzyj z największą pieczołowitością na jaką cię tylko stać, a nadmiar zbierz szpatułką do kremu lub zetrzyj ręcznikiem. Substancje szybko zaschną, pozostawiając bardzo sugestywne ślady i charakterystyczne usztywnienie tkaniny. Następnie zapnij walizkę i całując niewiernego na pożegnanie w czoło, wypraw go z nią do nowej wybranki.
Bądź pewna, że w "nowym życiu" nie będzie rozpakowywał się sam.
Nalej sobie lampkę czegoś co lubisz najbardziej i delektuj się myślą o tym, jak nowa "dama życia" twojego ex własnie rozpakowuje jego rzeczy.
E tam.... lubię żonę swojego faceta, karmi go, opiera, a ja dostaję gotowego, pachnącego i na niezły sex gotowego. Sorki za tę odrobinę cynizmu ale zgadzam się,ze dla większośći żon kochanka jest bardzo wygodna. Nno...chyba, że świat się dowie....
OdpowiedzUsuńRaz wyprowadzałem się z domu w trybie ekspresowym. Byłem na studiach. Pokłuciłem się z matką. Od niepamiętnych czasów kłóciliśmy się o wszystko co można było. Widocznie była o jedną awanturę za dużo. Pakowanie zajęło mi krótką chwilę. Dało mi to do myślenia. Ludzi nikt nie zmieni. Czas ucieka, liczy się to co jest teraz i co będzie. Nie ma po co schylać się i pielęgnować toksycznych relacji, związków. Im szybciej się je zakończy tym lepiej dla wszystkich stron.
OdpowiedzUsuń