wtorek, 30 lipca 2013

Skąd się bierze celulit?

Skąd się bierze celulit? Odpowiedź jest nad wyraz prosta: Celulit bierze się z wygody.
Mam znajomą - lat sześćdziesiąt około Dziewczyna ma.
Pewnego razu jesteśmy na farmie u Niej i Jej Faceta.
Jemy pyszności; jajeczko od kurki, co tam sobie biega i gówienko drugiej kurki podjada, kompocik ze śliwki - bywa robaczywki - popijamy, naleweczka też z tego, co na krzywym drzewku działkowym wyrosło, mięsko uwędzone w wędzarni farmianej z szafy  - niegdyś pancernej - zrobionej. Wszystko czyste, wolne od "E" i własnym sumptem wykonane. Siedzi sobie ta moja znajoma - szczupła podkreślam, nóżkę na nóżkę w spodenkach krótkich trzyma i wzrok mój pod stół ściąga tymi nogami. Pytam: "Gienia, a ty to nie masz celulitu?" "Ano nie mam" - odpowiada Gienia.
Ja z "tych niedowiarków" jestem, więc nie pytając Gieni o zgodę, bach! Za nogę ją chwytam, a raczej za udo i ściskam palcami skórę, aż Kubita piszczy z bólu. "No żesz popatrz Gienka, no naprawdę nie masz! " - Nie mogę wyjść ze zdumienia, bo noga gładka jak u nastolatki. Jak sięgam pamięcią, Babki z czasów, gdy mleko pod nosem miałam, żadnego cholernego celulitu nie miały. I chrzanić uwarunkowania genetyczne! Nie dajmy się wrobić w te teorie. Tak jak otyłość - poza ewidentnymi przypadkami medycznymi (gdzie tarczyca człowiekowi nawaliła, albo inna część ciała za przemiany chemiczne w organizmie odpowiedzialna) reszta "Przypadków" to zwyczajne lenistwo i gnuśność.
W latach 80 - tych robiono badania w przedszkolach i poszukiwano tam dzieciaków "pulpetów", co okazało się niewykonalne, ponieważ dzieci zapasionych nie było wtedy praktycznie wcale. Dziś mamy tłuste matki, tłuste dzieci i tłuste, szybkie, niedobre i niezdrowe żarcie. Dlaczego? Bo kupujemy gotowce, świecące od "E", wrzucamy do podgrzewarek, a potem do żołądków.
Jak wygląda dzisiejszy obiad? KFC? Mc Donald's? Mrożonka z mikrofalówki? Albo wcale go nie ma na stole, bo pańcia z domu, z tych "niegotujących" jest. A dlaczego jedna pańcia z drugą troszkę nie pogotuje? Bo co? Bo pracuje? Kiedyś Kobiety też pracowały - chciałam zauważyć - i gotowały, i to w dodatku z tego co miały, bo szybkiego żarcia w sklepach nie było.
Weźmy taki makaron albo pierogi... jak się Kobieta nawałkowała ciasta to i kalorii spaliła ze dwieście przy tej czynności, nad garem cerę nawilżyła elegancko, rodzinę nakarmiła zdrowo, bo bez antyutleniaczy, zabarwiaczy, czasowstrzymywaczy i wszystkich tych fosforyzujących trucizn. I wcale od tego nikt nie puchł i w rozmiary kosmiczne nie szedł. Ciekawe dlaczego...
A dzieci czym się zajmowały, gdy internmetu, gier komputerowych, ani kanałów telewizyjnych multum nie było tylko dwa? Chłopaki piłka - wiadomo, a dziewczynki? Pamiętacie grę "w gumę", albo "w kabla"? Jak się człowiek wyskakał na kablu do dziewiętnastej, albo na gumie (kostki, kolanka, uda, pas, paszki, szyjka - Do you remember?), potem pajdą chleba z masłem i cukrem "popchnął" to spał jak suseł, trawił jak niszczarka i myślał trzeźwo. Zatem dzieci i matek otyłych nie było, bo ludzie się RUSZALI. A, i jeszcze jak się Kobieta Ówczesna z siatami zgoniła z warzywniaka, aż ręce do ziemi Jej sięgały, narozwieszała prania na sznurze, podłogi namyła i ogródek przehakała to i siłę urodzić miała o własnych siłach, bo z mięśni zbudowana była, a nie z galarety - jak Kobieta Współczesna. Nie wspomnę już o wątku "pobocznym" i fakcie naocznym, ilu ludziom dziś zatrudnienie dajemy z powodu naszego lenistwa... trenerzy personalni, fabryki makaronu, wytwórcy wózków marketowych, producenci rozrywek zastępujących "pradawne" kabel i gumę do skakania, producenci całej tej chemii, co to soczkowi "sama natura" pozwala przetrwać dwa stulecia, wytwórcom gaci wyszczuplających i kremów redukujących... i tak bez końca. Pytanie więc na śniadanie brzmi: "Komu chcesz zrobić dobrze kochanie? Sobie czy IM? Jeśli sobie to... gotuj więcej i jedz mniej, no i ruszać się też chciej...

1 komentarz:

  1. Ot cała prawda o dzisiejszym konsumpcjoniźmie.
    Dziękuję za super świetny artykuł.
    Proszę tak trzymać.

    OdpowiedzUsuń