niedziela, 25 sierpnia 2013

Lepiej znaczy gorzej

Będąc osobą ponadprzeciętnie aktywną - z pomocą Dobrej Duszy niezbędną i wymierną   - małe takie, urocze "puzderko" w postaci eleganckiego Atelier sobie właśnie otworzyłam.
Pięknie jest tam i przytulnie, dlatego znajomi dalsi i bliżsi zachwytu nie kryją i szczerze dopingują do dalszego działania w tym kierunku i osiągnięcia sukcesu. Serce mi się raduje, gdy widzę i czuję, że w ludziach serdeczność mieszka i dobrym słowem się objawia.
Czas jednak przyszedł Rodzinie pokazać ów rozkoszną bombonierkę, więc jedną z sióstr swych wielu do wnętrza mojego przedsięwzięcia zaprosiłam. Dzieci Onej zachwyt spontaniczny i typowo dziecięcy wyraziły, pięknymi sukienkami i kryształowymi żyrandolami oczęta sycąc, zaś matka Ich - z charakterystyczną dla rodzinnych miraży wstrzemięźliwością - radość wątpliwą i mało wiarygodną, że siostrze coś dobrego się dzieje, tymi słowami wyraziła: "Nooo, ładnie tu siostro. Zresztą ty zawsze miałaś pociąg do szmat także ten tego no."
Za pierwszym razem komentarz puściłam mimo uszu, ignorując przykre uczucie, które wdzierało się pod kopułę czaszki, zapewne dlatego zdanie zostało powtórzone po raz drugi.
Nie odkryłam Ameryki wnioskując, że to wcale nie jest miłe dla innych, gdy tobie dzieje się ciut lepiej. Rozumiecie... nie ma tego spoiwa jakim jest wspólna beznadzieja i zgoda w kwestii, że "w tym kraju to się żyć nie da" itd.
To nieprzyzwoicie tak sobie lżej pracować niż ktoś, niby mniej zrobić i - nie daj Boże - coś tam więcej zarobić. Bez znaczenia jest, że lżej wcześniej nie było. 
Czechow rzekł, że "Są ludzie, których uprzejmość gorsza jest od bezczelności" i nie pozostaje mi nic innego jak... się z nim zgodzić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz