Owsiak. Czy ktoś w tym kraju przepełnionym miłosierdziem i umiłowaniem bliźniego nie wie kto to Owsiak? Oczywiście, że wszyscy wiedzą. Owsiak to taki Gościu, który potrafi zajść nieźle za skórę najbardziej zagorzałym wyznawcom Jezusa Chrystusa, pozostającym w pewnym związku z pewną frakcją polityczną, charakteryzującą się umiłowaniem inwigilacji, ścigania niesprawiedliwości, rozdrapywania przeszłości i egzekwowaniem prawości w narodzie. Tym, którzy mają niepohamowaną potrzebę dopieprzania się do wszystkich i wszystkiego - naturalnie - ruchy Owsiaka też się nie podobają. Mam wrażenie, że "wierni swojej jedynej i słusznej religii" to w rezultacie potomkowie bezrefleksyjnych pogan, którzy - za czasów rzymskich - co słabsze jednostki po prostu zrzucali ze skały i było "po zawodach" - znaczy się po kłopocie. Co ma Owsiak z tym wspólnego? Ze zrzucaniem z klifu "trefnych niemowlaków" oraz starców - nic zupełnie. Owsiak postanowił pomóc "słabiakom" przeżyć i wyrosnąć na wartościowych ludzi, a seniorom godnie dożyć w chorobie lecz bez bólu możliwie. I tu zaczynają się problemy, bo w "katolandzie" nie wolno bliźniemu pomagać przeżyć i dożyć. Bo to nieetyczne jest i patologiczne. Bo państwo nieudolne i niewydolne powinno pomagać, a jak państwo nie może to niech sobie padają jak kawki "niewydarzone" i niedołężne jednostki. Kto to widział żebrać na ulicach od niewinnych ludzi?! Szczytem perwersji jest nawoływanie przez pewnego oszołoma, by ludziska "na Owsiaka" nie dawali, ale jemu w wymianie krwi przez chorobę żartej i popsutej pomagali. Biedny ów człowiek, bo widać, że rak mu się nie tylko do krwi dobrał, ale również do mózgu i słowo daję, żebym nawet miała całą cysternę swojej wspaniałej, uniwersalnej "O RH minus", nie oddałabym takiej gnidzie ani kropli. I mogę to bez wstydu powiedzieć, bo ja pod żadną wiarą się nie podpisuję, a - jak wiadomo - poganinowi wolno więcej. Nie wiem co w polskim motłochu siedzi, że jeden drugiemu - jakby mógł - zajrzałby wszędzie od garażu począwszy na kołdrze skończywszy. Zamiast - jeśli nie pomagać to chociaż nie przeszkadzać i się cieszyć, że dzieje się coś BEZSPORNIE POZYTYWNEGO, że "dzidziusie" mogą przeżyć, a "dziadziusie" dalej żyć, to dziadownia czepia się jak nie fundacji, to znowu (hehehe lecz z całym szacunkiem dla Dżordża O.) "apartamentu". I się potem biedny Dżordż tłumaczy i chatkę mizerną jak na "apartmę" w internecie pokazuje i udowadniać musi, że nie jest wielbłądem, zamiast robotą właściwą się zająć.
Smutek mnie ogarnia, gdy widzę jak żagiew zawiścią do czerwoności rozpalona w dupie narodu płonie, jak się ludzie karmią bezzasadną niechęcią do wszelkiej inwencji, jak zazdroszczą wszystkiego i czegokolwiek, jak jadowicie krytykują i jak na obcego człowieka plują i jak rak zawiści toczy mózgi i serca, wyzuwając je z empatii, szacunku i współczucia dla drugiego człowieka. Trzymam kciuki za nas - "Tych po jasnej stronie mocy", a dla emocjonalnych degeneratów mam jedno przesłanie: "Co rzucisz za siebie, przed sobą znajdziesz." - pamiętajcie o tym, gdy znów przyjdzie wam do głowy podnieść rękę na to, co dobre.
Szacunek za wpis :) kwintesencja polskiej natury ...
OdpowiedzUsuń