Moja Córeczka Najstarsza ma CHŁOPAKA. Oczywiście to nic nadzwyczajnego, ani też ja uprzedzeń nie mam żadnych co do orientacji wszelakich, ale jednak bardziej mnie cieszy, że chłopaka ma niż dziewczynę, albo - uchowaj Bóg - starucha jakiego, co w kwaśnych jabłuszkach gustuje. Wylewna Moja Córeczka nie jest, więc gdy podpytuję "jak tam było?' odpowiada mi zawsze tak samo: "No fajnie Amma". Wczoraj jednak sama z siebie mi mówi co On jej rzekł... A rzekł jej, że cisną mu się na usta słowa (w domyśle, że on ją love), ale, że nie może tak się unosić tylko musi zapanować nad - jak to nazwał - "burzą hormonalną" i dobrze się zastanowić, czy to co czuje to hormony, czy też właśnie te uczucia wyższe. Rozczula mnie chłopak, bo porządny wydaje się być i nie obleśnie najarany, dlatego zgadzam się na wspólne wypady gołąbeczków na weekendy i wieczory.
Oczywiście - dla przyzwoitości - rozmowę z nim "ojcowską" odbyłam, w duchu śmiejąc się, gdy truchlał na dźwięk moich słów, że "ja taka miła jak w tej chwili nie jestem w każdych okolicznościach", na skutek czego zapewnił mnie, że nie będę miała powodów, by być niemiła. "Ludziom trzeba ufać"- pomyślałam. Najwyżej go wykastruję jak coś zmajstruje i kropka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz