Gdyby nie to, że od dłuższego czasu obserwuję jak mój Najlepszy Kolega zakochany jest bez pamięci - jak większość kobiet - skłonna byłabym twierdzić, że mężczyźni kochać nie potrafią.
A Najlepszy Kolega zakochuje się naprawdę cudnie, co oznacza, że ma wtedy napęd na dwie półkule, czuje się o jakieś piętnaście centymetrów wyższy, o dwadzieścia kilo lżejszy i o trzydzieści lat młodszy. Wypisuje do mnie - znaczy się swojej Najlepszej Koleżanki - pełne emocji sms - y, wielbiąc swoją wybrankę i same zalety jej przypisując oraz na to, że jestem kobietą jakby nie bacząc. Pełen werwy jest jak silnik na Shell Helix pracujący, robota pali mu się w rękach, może nie spać całymi dniami i nocami, myśląc jakby tu umiłowanej niewieście przyjemność sprawić czyli: czym ją nakarmić, gdzie zawieźć i jaki prezencik podarować. Nie dowierzacie co? Otóż taki właśnie jest ten mój Najlepszy Kolega. Do tego wszystkiego strasznie stały jest w tym przeżywaniu miłości, tylko... co raz to inne imię Muzy w sms-ach się przewija...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz