Rozpakowuję zakupy właśnie, ale postanowiłam przerwać tę żmudną czynność, bo Syn chcąc mnie wesprzeć w wymachiwaniu jedną, sprawną ręką, dykteryjkę postanowił mi zapodać, a że śmieszna, to się szybko dzielę. "Mamo, a wiesz jak to jest z tym jedzeniem?" - pyta mnie, gdy zapycham lodówę. "No nie wiem". - odpowiadam. " To jest tak: Przed świętami to matka mówi: Zostaw, nie jedz, to na święta. Chwilę po świętach, mówi : Zjedz jak najwięcej, bo się zmarnuje. Grubo po świętach, czyli tuż przed Sylwestrem mówi: Zostaw to, ojciec zje."
Nie jest mi dzisiaj do śmiechu zupełnie, ale w tym momencie pękłam, bo skądś to znam...;-))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz