piątek, 2 października 2015

Robota nie zając

Trzecia czterdzieści pięć, a ja od godziny rzucam się w łóżku. Boli mnie szyja, myśli i puste miejsce z prawej strony. Dzięki Bohu nie muszę iść na ósmą do "zakładu", więc odeśpię, gdy już padnę, ale póki co, nie będę traciła czasu na usilne próby pokonania bezsenności. Tym bardziej, że mam temat, który mnie ostatnio poruszył, a jego Bohater do żywego wzruszył. McDonald's zatrudnia ludzi, którzy chcą ciężko pracować. Za moich młodych czasów nie było jeszcze możliwości najęcia się w tej fabryce, zresztą nawet gdyby była i zawiałoby w ówczesnej, smętnej i szarej rzeczywistości "Jameryką", z pewnością nie poszłabym do tego cyrku, bo praca w zgiełku i "na akord" nie jest dla mnie. Szukałabym innych możliwości. Mówią, że w "Biedrze" się nie siedzi, ale mam wrażenie, że w "Maku" się nawet nie stoi tylko lata na wysokości lamperii. Dlatego, gdy już raz od wielkiego dzwonu wchodzę tam na kawę , albo ciastko jabłkowe, albo jedno i drugie - podziwiam ludzi za ladą i nie marudzę, gdy jest "za wolno" lub niedokładnie, Ostatnio przyglądałam się ichniemu, pewnemu Pracownikowi, bo... On z dziwną ciekawością przyglądał się mnie. Chłopak w nieokreślonym wieku (osoby z Zespołem Downa tak mają) z niezwykłą pieczołowitością zamiatał na szufelkę każdą napotkaną, na drodze i podłodze frytkę. Robił to w swoim tempie naturalnie, ale za to bardzo dokładnie. Kilka miesięcy wcześniej, a była to wiosna, zrobiłam sobie przystanek rowerowy w ogródku innego Mc'a. Tam również pracował taki chłopak i również nie mogłam wyjść z podziwu, jak dokładnie wykonuje swoją pracę. Pomyślałam wtedy, że w tym "Maku" mają najczystsze stoły w całej sieci, bo na jedną powierzchnię ów chłopak zużywał pól butelki detergentu i prawie rolkę ręcznika papierowego. Podobno zarabiają tam od dziesięciu do dwunastu złotych za godzinę pracy. Niemało wydaje mi się dlatego od od razu zadaję sobie pytanie; Dlaczego tylu zdrowych nierobów nie wpadnie na pomysł, żeby zamiast salwować się ucieczką przed odpowiedzialnością i siedzieć "na bezrobotnym", nie pójdzie pracować choćby tam? Są gorsze prace (nie będę wymieniać "dla przykładu", żeby nie urazić nikogo, kto takową czyli "gorszą" wykonuje), ale chętnych w naszym kraju brakuje i do tej gorszej i do tej lepszej. Z drugiej zaś strony słyszymy, że "obcy" odbierają nam miejsca pracy... Jakoś Angole się nie pieklą, że Polacy przyjeżdżają i odbierają im robotę, bo... statystycznie przyjeżdżają głównie Ci, którzy wyręczają ich od pracy, której oni wykonywać nie chcą, czyli tej wymagającej mizernych kompetencji i dającej znikomą satysfakcję z jej wykonywania. Żadna praca nie hańbi - powiadają - i każda jest lepsza niż żadna. "Masz dwie ręce, dwie nogi, jesteś zdrowa to zasuwaj" - tak musztrowała mnie zawsze matka. Zasuwać - jak widać na powyższym przykładzie mogą też chorzy, a co więcej, potrafią robić to z pasją i zaangażowaniem, dlaczego więc zdrowi tak często nie mogą robić nic prócz wygłaszania pretensji do całego świata? Bo robota nie zając, a utyrać się w życiu człowiek przecież zawsze zdąży.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz