Mój Książę zapragnął wątróbki. Nie jakiejś tam świńskiej czy drobiowej... zapragnął wołowej! Myślałam, że to będzie banalne zadanie, pójdę do "markietu", zapytam: "Czy jest wątróbka wołowa?", usłyszę jedyną i słuszną odpowiedź: "tak oczywiście JEST", kupię pól kilo, zatargam do domu, przyrządzę i podam elegancko na talerzu jako niespodziankę i dowód mojej czujności, wnikliwości i szczerego przejęcia się rolą żony. W markecie jednym, drugim i czwartym nawet, powiedzieli, że takiej wątróbki nie ma. Pomyślałam, że trzeba pójść do mięsnego. Widzieliście gdzieś ostatnio przybytek z szyldem: "MIĘSNY"? Znalazłam jeden "Mięsny", ale wątróbki wołowej w nim nie znalazłam. Pomyślałam, że "RZEŹNIK" na rogu Krupniczej i Kazika Wielkiego był, a w ogóle to kiedyś przecież "RZEŹNIK", był na każdym rogu. Wiem, bo sama stałam tam nie raz w kolejce po "krakowską suchą" w 1985. Dzisiaj za to na każdym kroku Żabka albo Fresch... Oczywiście Rzeźnika na rogu już nie ma, za to na jego miejscu rozpanoszyły się: pizza & zapiekanka oraz śmierdzące zupy z proszku. Los jednak chciał, że zabłądziłam w dawne strony i dysponując trzydziestoma minutami wolnego czasu, postanowiłam zwiedzić rewiry tak dobrze znane dzieciństwa. Wchodzę na osiedle bloków z wielkiej płyty, które kiedyś wydawało mi się ogromne i stwierdzam, że jakoś tak wyliniało i mocno się skurczyło. Przysiadam na ławce, bo słońce pięknie świeci - jakby lato w pełni było i rozmyślam sobie: "Tu było to, a tam tamto echh", aż nagle widzę napis" "MIĘSO". Dopadam do drzwi sklepu niczym zabłąkany na pustyni do studni, wpadam do środka, a tam... zwykły "spożywczy". Podobno nadzieja umiera ostatnia i tak też się stało w przypadku wątróbki wołowej. Zapał był, determinacja, by sprawić Ukochanemu przyjemność ogromna lecz poległy w zderzeniu z brutalną rzeczywistością. Nadzieja tliła się jeszcze do przedwczoraj, wzniecana wątłymi obrazami z przeszłości, ale padła wskutek konstatacji, że napis "mięso" nie oznacza wcale, że w miejscu tak oznaczonym jest mięso. Leciwe Panie Ochroniarki z mojego osiedla gadały między sobą ostatnio, a ja podsłuchałam naturalnie, że: "Dzisiaj to już nawet słońce nie świeci jak dawniej" i niestety sporo w tym prawdy. A mięso to niestety już nie mięso.
Polecam Halę Targową, tam jest duża szansa na zakup wątróbki wołowej :)
OdpowiedzUsuńPrzypomina mi się motyw z sierpnia tego roku. Robiliśmy to i owo w sprawach informatycznych jednej sieci spożywczej. Właścicielstwo, nasi rodacy z krwi i kości chciało się spotkać w jednym z modelowych sklepów aby pogadać o tematach. Droga do przestrzeni biurowej biegnie przez zaplecze. Mijamy pokój kierowniczki, magazyn, lodówki aż dochodzimy do sekretariatu. Wszyscy twarze zakrywali bo waliło gorzej jak z chlewika. Coś poszło z mięsem nie tak w magazynie, czekali na fachowców.
OdpowiedzUsuńMoże jestem starodawny i snobistyczny, ale mięsa w markecie jakimkolwiek w życiu nie kupię. Rzeźnik jak już to zaufany, polecony przez znajomych. Takowych mało jest, ale jeszcze istnieją.