w pogodzie pięknej
i w pełnym słońcu
na ulicy pewnej
posmutniałym końcu
zabłądziłam w dzieciństwa mojego strony
tam gdzie tory kolejowe
gdzie poligonu zagony
zgasiłam silnik swego samochodu
i drzwi rozwarte zostawiwszy
pognałam do przodu
przed siebie do torów
na których jako dziecko małe
nieszczęśliwa siedziałam
gdy decyzje ważne
podejmowałam
być czy nie być
dobrym człowiekiem
dziś stałam tam
i patrzyłam nie widząc
spoglądałam niby przed siebie
a przecież w tył
tam gdzie trawy były
w których z chłopakiem
lat temu dwadzieścia
się kryłam
dziś bezkres lasu
wysokiego zobaczyłam
serce mi ścierpło
ścisnęła duchota
na życie znowu
przeszła mi ochota
oczy mgła okryła
moja czasoprzestrzeń
w moment się rozmyła
gdzieś lat dwadzieścia
życia zagubiłam
i te smukłe drzewa...
tam gdzie trawa była
i nagle w ludziach starych
tęsknotę zobaczyłam
emocje poczułam
rys tego co minęło
gdzieś mi się dwadzieścia lat
zapodziało
gdzieś zaginęło
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz