środa, 16 września 2015

Twoja Mać

Nie będę tutaj podrzucać nerwowo gorącego ziemniaka jakim jest temat miesiąca: Czy brać do nas uchodźców czy nie brać. Nie mam zdania. Wiem, że nie umiem odmówić drugiemu Człowiekowi pomocy, chociaż nie mam przyklejonej ryby na samochodzie i nagniotków na kolanach od klęczenia w kościelnej ławie, ale też nie potrafię przewidzieć konsekwencji miksu kulturowego i religijnego. Dlatego nie pcham się do ferowania sądów. Dotykam jednak nieśmiało tematu, bo nie mogę słuchać pseudonaukowych bredni Głupiomądrych i ich pokrętnych argumentacji. Problemem naszego Narodu jest głębokie zakompleksienie jednostki i przeszacowanie wartości jako grupy. "My Polacy" jesteśmy wspaniali, uczciwi, pracowici, wykształceni, zadbani, odpowiedzialni, chętnie uczymy się języków obcych i z radością pracujemy "w gościach" za połowę stawki tutejszych. Polakowe, jednostkowe "Ja Polak" już nie wygląda tak kolorowo. "Ja Polak" zazwyczaj czuje się gorszy od Niemca czy Anglika, dyskryminowany w świecie i niedoszacowany jako specjalista w swoim fachu,  nie tylko w swoim kraju ."Ja Polka" jako jednostka jest przeważnie za brzydka, za gruba, za mało zarabia, jest gorzej traktowana niż mężczyźni i w ogóle ma ciężej i gorzej niż "inne". Polak w grupie, ze wszystkimi, wyżej wymienionymi zaletami, jest pewny siebie i chętnie opiniujący. Dlatego właśnie muszę słuchać, że Cyganie to złodzieje, Arabowie nieroby, "Murzyni' brudasy, Rosjanie pijacy, a w telewizorze oglądać transparenty z napisami "syryjskie świnie czekamy na was", świadczącymi niewątpliwie o wysokiej kulturze i chrześcijańskim umiłowaniu bliźniego przez osobników te pisemne "oświadczenia" niosących. Islamizacja? Naród poczyta może (bo przecież raczej sobie nie przypomni z pobieżnych informacji przekazywanych wieki temu na lekcji historii) o chrystianizacji. Jak wiadomo, tam też nie obyło się bez "militarnego wsparcia", co - rozumie się samo przez się - nie oznacza przecież ustnego nawoływania do nawrócenia na jedyną, słuszną wiarę. Nie jestem zręcznym badaczem kultur ani historykiem, ale "gołym okiem" i mimochodem dostrzegam pewne podobieństwa pomiędzy XI -wieczną Inkwizycją, a dzisiejszym "pomysłem" jakim jest Państwo Islamskie. Klamrą dla obydwu "ruchów" jest słowo "perswazja", która - w tym przypadku - stanowi siłową formę zapobiegania szerzeniu się "herezji" czyli - współcześnie - odmiennym poglądom. W 1022 roku w Orleanie Król Francji Robert II Pobożny (!!!) kazał spalić grupę heretyków, bo nie udało się "merytorycznymi argumentami" przekonać ich do zmiany swoich przekonań. Świat - co niewątpliwie zabrzmi paradoksalnie - niewiele się zmienił. Dzisiaj stosuje się zbliżone metody, by nawrócić "niewiernych". To co charakteryzuje nie tylko nasze społeczeństwo, ale również społeczeństwa innych narodów, to bojaźń i niewiedza, przy czym bojaźń wynika z niewiedzy własnie. Utarte, bo przekazywane z ust do ust poglądy, zamieniające się z czasem w - nierzadko krzywdzące - stereotypy, determinują relacje między ludźmi. Nie chcemy tu i boimy się Syryjczyka, pomimo, że  osobiście nie znamy żadnego, ba! Nie chcemy go nawet poznać, bo to przecież wandal i dzikus. Nie dopuszczamy do siebie myśli, że wśród tych ludzi też są "normalni" i "niebandziory", wypierając jednocześnie z głowy pytanie "Dlaczego polskie więzienia są pełne naszych rodaków?" Prosty Człowiek jest z natury odporny na wiedzę, a jeśli jest do tego jeszcze głupi, to cechuje go dodatkowo niezwykły upór i to, że nigdy się nie męczy. Prosty Głupi Człowiek, nie czyta, nie drąży tematu i nie szuka informacji, on po prostu SAM WIE. Żeby wiedzieć wystarczy mu widzieć, dlatego własnie oglądalność stacjom telewizyjnym robią kontrowersyjne tematy z krwią na twarzy i kupą na szybie autokaru oraz głupcy, którzy z wypiekami na twarzy oglądają specjalnie dla nich spreparowane obrazy. Im dłużej żyję, tym częściej się wstydzę, że mam korzenie w Narodzie, którego przedstawiciele wcale nie piją, nie biją, nie dewastują cudzego mienia, nie gwałcą, nie rabują i nie uciekają do innych krajów w poszukiwaniu lepszego życia. Innymi słowy żyję w kraju, gdzie nie ma przemocy, w Wigilię każde nakrycie dla "nieoczekiwanego gościa" jest realnym aktem gotowości do pomocy, a nie martwą tradycją, wszyscy ciężko pracują, leserów nie ma i nigdy nie było, alkohol służy jedynie do dezynfekcji ukąszeń komarów, a czyści jak łza Polacy nie przynoszą do szewca upierdolonych obrzydliwe butów, nie okazując z tego powodu choćby grama wstydu. Oto Naród Wybrany jest, krystaliczny i prawy, co światem powinien rządzić i innym pokazywać jak mają żyć.

1 komentarz:

  1. Przyznam, że po kilku tygodniach zacząłem na sprawę patrzeć nieco inaczej niż głoszą media i obiegowe opinie wygłaszane pod wpływem chwili. Znudziło mnie przeciąganie liny na tak/nie. Może jest to trywialne, niemniej mediom i politykom zależy na tym aby naród skłócić, ludzi poróżnić, dostarczyć kolejny argument przed wyborami do walki.

    OdpowiedzUsuń