Przemierzam z młodszą o jakieś trzynaście lat Koleżanką Galerię Dominikańską. Nie wiem co to za święto, ale strop każdego piętra owego przybytku dźwiga na swych barkach potężne dinozaury. Sztuczne one są co prawda i wieje od nich tandetą, ale ruszają się - teoretycznie przynajmniej - jak żywe. Koleżanka Młodsza nie może się skupić z podniecenia i zachwytu, wskazując palcem niczym kilkuletnie dziecko na poruszające się leniwie głowy i ogony stworów. "Oooo dzidziuś dinozaura nie widział" - żartuję pieszczotliwie, zmiękczając każde słowo i głaszcząc blond główkę "Maleństwa".
Bystra Dziewucha odpowiada mi prędko i skwapliwie: "No, bo wiesz mamo, jak ja byłam mała to takich dinozaurów nie było". Odpowiadam w podobnej konwencji: "No wiesz dziecko, jak ja byłam mała to jeszcze były..." Obie śmiejemy się głośno z udanej konwersacji, ale ja śmieję się chyba głośniej. Nie ma co, żart mi się udał, chociaż niektórzy chętnie skomentowaliby, że to nie żart. :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz