Spytałam któregoś poranka
Odpowiedź padła krótka
żadna zgadywanka
Tak - odparłeś sucho i bez zająknienia
Ja nie znalazłam jednak
w tym ulgi ni wytchnienia
Bo znam cię dokładnie
jak w płaszczu podszewkę
jak kieszeń swą własną
jak woda konewkę
Znam wszystkie toki twojego myślenia
znam zakamarki twych uczuć
i znam też niestety ten cień zwątpienia
Znam wzrok co go skrywasz
co przed prawdą ucieka
znam barki skulone
gdy mocno przypieka
moja w do prawdy dążeniu zawziętość
i twoja na twarzy spisana zaciętość
I w mgnieniu oka
oddzielam prawdziwość w woalu
od kłamstwa kruchego...
I po co pytałam
I co mi z tego
że wiem, że to czuję
I ból swój ukrywam
i twój wybór szanuję...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz